Po godzinnym odpoczynku ruszyliśmy czerwonym szlakiem w dalszą drogę w kierunku rozdroża pod Kokotem . Po drodze chętni mogli wbiec na Kokota, zrobić zdjęcie na szczycie na dowód i zbiec w jak najkrótszym czasie( Zwyciężył Krystian tuż za nim Wolodymyr) . Kokot, dla niewtajemniczonych ma wysokość 755 m.n. p https://pl.wikipedia.org/wiki/Kokot_(G%C3%B3ry_Sowie)
Pan Darek, tajemniczo uśmiechając się pod nosem, powiedział, że nazwa szczytu po czesku lub po śląsku, to bardzo obraźliwy, zwłaszcza dla facetów, rzeczownik.
Nasza polonistka, pani Anita dodała, że ten rzeczownik w formie żeńskiej po polsku też nie był zbyt ładnym słowem.
Ponieważ jesteśmy dobrze wychowani , nie znamy praktycznie żadnego wulgarnego rzeczownika ani w formie męskiej ani w formie żeńskiej ( no chyba, że psiakość, czy motyla noga 😊) odpuściliśmy sobie.
Ale nie do końca odpuściliśmy język polski. Pięciu chłopaków, którym za mało było jeszcze wrażeń i adrenaliny, chciało poprawiać j. polski w ramach „górskich konsultacji”.
Nie ma sprawy, powiedziała pani profesor i wyciągnęła praktyczny, kompaktowy zestaw pytaniowy w wersji turystyczno – biwakowej. Ci, którzy myśleli, że będzie „lajcik” z racji okoliczności, srodze się zawiedli. Czterech zaliczyło, jeden do poprawy.
I tak w milej atmosferze dotarliśmy do Potoczkowej polany po drodze mijając pozostałości pomnika poświęconego Rudolfowi Thiele burmistrzowi Świdnicy z czasów przed druga wojną https://pl.wikipedia.org/wiki/Polana_Potoczkowa .
Stamtąd po krótkim odpoczynku, czarnym szlakiem wyruszyliśmy do skrzyżowania pod Wielką Sową. Od skrzyżowania ruszyliśmy ostro pod górę na sam szczyt. Prowadzą tam dwa szlaki. Niebieski i czarny. O godz 16 .15 zdobyliśmy szczyt.
https://mapa-turystyczna.pl/node/wielka-sowa#50.68978/16.52412/12
Czasu na delektowanie się widokami było mało, a dodatkowo wieża widokowa znajdująca się na górze jest aktualnie w remoncie.
Pozostało więc jak najszybciej zejść czerwonym szlakiem do schroniska Orzeł. Dotarliśmy na miejsce równo ze zmierzchem.